czwartek, 22 listopada 2012

Kosmate maszkarony - czyli 10 najlepszych bossów w grach komputerowych


Jakby zrobić spis inwentarza z wszystkich gier, to cała ta zbieranina nie zmieściłaby się nie tylko na arce Noego, ale nawet na jachcie Abramowicza. Tutaj zajmiemy się łamagami, których na pewno nie chcielibyśmy zabrać na pokład. Największymi, najbrzydszymi, najtrudniejszymi, najbardziej absurdalnymi. Czyli tymi, na które najbardziej się oczekuje. Po co przedzierać się przez hordy mutantów, jeśli na końcu nie czeka ich mamuśka? Po co siekać szkielety, jaszczury i 3857 orków, jeśli na końcu nie będzie przynajmniej smoka albo arcydemona? Bossowie sprawiają, że cała rozgrywka nabiera smaku (bo sensu to raczej nie), a ty, graczu, klniesz i klniesz, ale próbujesz dalej…

Bonus – Mario – King Koopa – Jakkolwiek by to nie brzmiało – trochę nie wiemy, co z Koopą zrobić. Z jednej strony legenda, jeden z najbardziej rozpoznawalnych bossów. Wkurwiał niemiłosiernie, a poniekąd o to tutaj chodzi. A z drugiej strony… wiele to on sobą nie prezentował. Ot, smokożółw z kolczastą skorupą. W późniejszych częściach przygód wąsatego hydraulika trochę się ogarnął i zrobił prawo jazdy. Nadal jednak nie należy do najbardziej przegiętych, jest bardziej symbolem całej kategorii. I właśnie tak go traktujemy. 
Źródło: http://www.606studios.com/bendisboard/showthread.php?195012-I-Support-King-Koopa-s-War-Against-Mushroom-Aggression

10. Diablo – Diablo – Ostateczny Boss. Legenda. Nie jest tak szpetny, wielki i obleśny, jak pozostali bossowe - ale nie mogło go zabraknąć w tym zestawieniu. Długie godziny pełne strachu, podczas których baliśmy się pójść sami do kibla i podczas których baliśmy się własnego cienia i odbicia w lustrze, spędzone na walce z jego świtą tylko po to, by zginąć przy pierwszym spotkaniu z Nim. Wtedy - Boss Bossów. Dziś to pikuś, zabicie go to zemsta za lata życia w strachu.
 Źródło: http://www.lucasthorn.com/?p=707

9.  Wolfenstein 3D – Hitler - Protoplasta, Ojciec i Matka Wszystkich Bossów w jednym. Możliwość zabicia Hitlera z obrotowymi karabinami zamiast rąk w grze, przy której jeden z Nas regularnie rzygał - czego chcieć więcej?
Źródło: http://www.dealspwn.com/blast-wolfenstein-3d-101938



8. Asura’s Wrath – Wyzen - To chyba pierwsza gra, w której pojawia się boss tak wielki, że jest większy od wszystkich złych pojawiających się w całej serii God of War i Shadow of the Colossus razem wzięty. Jest tak duży, że pewnie ma swoje pole grawitacyjne, a jego ulubionym sposobem anihilacji jest zgniatanie palcem. A to w zupełności wystarcza, bowiem nasz milusiński jest wielkości planety. To chyba mówi samo za siebie.


7. Dragon Age – Brood Mother - Bardzo nietypowy oblech, z uwagi na nazwę - chyba płci „pięknej”. Z taką ilością cyca używając Wonderbra zostałaby bankrutem. Wymagający przeciwnik, który dzięki wsparciu hord swoich dzieci oraz macek powstałych w wyniku siedzącego trybu życia sprawił, że bez przygotowania do walki można było się z nim męczyć i męczyć.
Źródło: http://www.ea.com/de/bioware-punkte-box/images/0dd3bc4f1cc74210VgnVCM100000ab65140aRCRD



6. Mortal Kombat – Goro – Duży. Niby nie boss, ale jest największy, najgroźniejszy w całej grze, do tego rozwala cię trzema Ciosami, przed którymi się nie obronisz. Wyższy o głowę, z czterema łapami. Wymagający i brzydki. Zna go każdy, każdy dostał od niego baty jak Najman na ringu. Koniec końców jednak na każdym poziomie trudności dało się go rozwalić Raidenem. Zasłużona 6. pozycja.
Źródło: http://www.cdaction.pl/news-16926/mortal-kombat-goro-i-jade-znajda-sie-w-skladzie-x360-dostanie-swojego-kratosa.html



5.  Metal Gear Solid – Psycho Mantis - Walka z potężnym parapsychikiem nie należała do najłatwiejszych. Rzut fotelem czy obrazem, teleportowanie się to ledwie najprostsze ze  sztuczek członka FoxHound. Nie potrafiliśmy uwierzyć naszym oczom, kiedy Dual Shock trząsł się na jego polecenie. Bez problemu czytał nam memorkę, co pozwalało stwierdzić mu, że lubimy Castelvanię. Najlepszym zagraniem było zmienianie nam kanału w telewizorze na inny, zwany, bądź co bądź HIDEO.


4. Warcraft 3 – Archimonde – Szef wszystkich szefów w trzecim Warcrafcie. Demon/kosmita z innego wymiaru, dla którego kłopoty śmiertelników z Azeroth były trywialne. Wielki, potężny, nie do pokonania w otwartej walce. Każdy, kto widział fragment, w którym niszczy miasto Dalaran, mógł zwątpić w jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Jednak ci, którzy zdołali obronić się przed jego armią przez trzy kwadranse, mogli zobaczyć, co go zgubiło. W skrócie – nie przewidział, że jak w jednym miejscu zbierze się dziesięć pierdyliardów ogników, to i takiego kozaka rozniosą. No, to skoro spoilery mamy za sobą, to możemy wam pokazać jak to się stało!


3. Batman Arkham Asylum – Poison Ivy - Taka zielona franca z oczojebnymi włosami, której Batman musiał stawić czoła jako kolejnemu bossowi w Arkham Asylum. Potyczka była całkiem spoko, mimo że Poison Ivy poszła na łatwiznę i zamiast stanąć przed Batmanem jak równa z równym, to zachciało jej się kontrolować jakiegoś zielonego chwasta z dość okazałymi ząbkami. Jednak co to dla Batmana, użył swojego bataranga i pokazał, że działa lepiej niż Roundup.
Źródło: http://batman.wikia.com/wiki/File:Poison_ivy_arkham_asylum.jpg



2. Silent Hill – Piramidogłowy - Niesamowity efekt uzyskany przez, zdawałoby się, prostą kombinację trzech elementów: trupioblady facet ubrany w rzeźnicki fartuch + figura geometryczna na głowie + przerośnięty nóż pożyczony chyba od Cloud’a z FFVII. Tak stworzona kreatura jest manifestacją emocji naszego głównego bohatera i pojawia się, aby go ukarać. Każde spotkanie z nim przyprawia o gęsią skórkę i jest jeszcze długo pamiętane i wspominane.


1. Portal – GLaDOS – Sztuczna inteligencja pozbawiona (fizycznie) skrupułów moralnych. Wymordowała wszystkich pracowników kompleksu badawczego. Przez całą grę słyszymy jej głos, by na końcu poznać ją „osobiście” i uczynić świat nieco lepszym miejscem. A przynajmniej pozbawionym maniakalnego, obdarzonego makabrycznym poczuciem humoru, programu. Już dla samej GlaDOS warto zagrać w Portal, grę poniekąd wybitną. Jakby tego było mało – na pożegnanie raczy nas piosenką…
Źródło: http://lordya314159.livejournal.com/34741.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz