Jakby zrobić spis inwentarza z wszystkich gier, to cała ta
zbieranina nie zmieściłaby się nie tylko na arce Noego, ale nawet na jachcie
Abramowicza. Tutaj zajmiemy się łamagami, których na pewno nie chcielibyśmy
zabrać na pokład. Największymi, najbrzydszymi, najtrudniejszymi, najbardziej
absurdalnymi. Czyli tymi, na które najbardziej się oczekuje. Po co przedzierać
się przez hordy mutantów, jeśli na końcu nie czeka ich mamuśka? Po co siekać
szkielety, jaszczury i 3857 orków, jeśli na końcu nie będzie przynajmniej smoka
albo arcydemona? Bossowie sprawiają, że cała rozgrywka nabiera smaku (bo sensu
to raczej nie), a ty, graczu, klniesz i klniesz, ale próbujesz dalej…
Bonus – Mario – King Koopa – Jakkolwiek by to nie brzmiało –
trochę nie wiemy, co z Koopą zrobić. Z jednej strony legenda, jeden z
najbardziej rozpoznawalnych bossów. Wkurwiał niemiłosiernie, a poniekąd o to
tutaj chodzi. A z drugiej strony… wiele to on sobą nie prezentował. Ot,
smokożółw z kolczastą skorupą. W późniejszych częściach przygód wąsatego
hydraulika trochę się ogarnął i zrobił prawo jazdy. Nadal jednak nie należy do
najbardziej przegiętych, jest bardziej symbolem całej kategorii. I właśnie tak
go traktujemy.
Źródło: http://www.606studios.com/bendisboard/showthread.php?195012-I-Support-King-Koopa-s-War-Against-Mushroom-Aggression
10. Diablo – Diablo – Ostateczny Boss. Legenda. Nie jest tak
szpetny, wielki i obleśny, jak pozostali bossowe - ale nie mogło go zabraknąć w
tym zestawieniu. Długie godziny pełne strachu, podczas których baliśmy się
pójść sami do kibla i podczas których baliśmy się własnego cienia i odbicia w
lustrze, spędzone na walce z jego świtą tylko po to, by zginąć przy pierwszym
spotkaniu z Nim. Wtedy - Boss Bossów. Dziś to pikuś, zabicie go to zemsta za
lata życia w strachu.
Źródło: http://www.lucasthorn.com/?p=707
9. Wolfenstein 3D –
Hitler - Protoplasta, Ojciec i Matka Wszystkich Bossów w jednym. Możliwość
zabicia Hitlera z obrotowymi karabinami zamiast rąk w grze, przy której jeden z
Nas regularnie rzygał - czego chcieć więcej?
Źródło: http://www.dealspwn.com/blast-wolfenstein-3d-101938
8. Asura’s
Wrath – Wyzen - To chyba pierwsza gra, w której pojawia się boss tak wielki, że jest większy od
wszystkich złych pojawiających się w całej serii God of War i Shadow of the
Colossus razem wzięty. Jest tak duży, że pewnie ma swoje pole grawitacyjne, a
jego ulubionym sposobem anihilacji jest zgniatanie palcem. A to w zupełności
wystarcza, bowiem nasz milusiński jest wielkości planety. To chyba mówi samo za
siebie.
7. Dragon Age – Brood Mother - Bardzo
nietypowy oblech, z uwagi na nazwę - chyba płci „pięknej”. Z taką ilością cyca
używając Wonderbra zostałaby bankrutem. Wymagający przeciwnik, który
dzięki wsparciu hord swoich dzieci oraz macek powstałych w wyniku siedzącego
trybu życia sprawił, że bez przygotowania do walki można było się z nim męczyć
i męczyć.
Źródło: http://www.ea.com/de/bioware-punkte-box/images/0dd3bc4f1cc74210VgnVCM100000ab65140aRCRD
6. Mortal Kombat – Goro – Duży. Niby nie boss, ale jest
największy, najgroźniejszy w całej grze, do tego rozwala cię trzema Ciosami,
przed którymi się nie obronisz. Wyższy o głowę, z czterema łapami. Wymagający i
brzydki. Zna go każdy, każdy dostał od niego baty jak Najman na ringu. Koniec
końców jednak na każdym poziomie trudności dało się go rozwalić Raidenem.
Zasłużona 6. pozycja.
Źródło: http://www.cdaction.pl/news-16926/mortal-kombat-goro-i-jade-znajda-sie-w-skladzie-x360-dostanie-swojego-kratosa.html
5. Metal Gear Solid – Psycho Mantis - Walka z potężnym parapsychikiem nie należała do najłatwiejszych. Rzut fotelem
czy obrazem, teleportowanie się to ledwie najprostsze ze sztuczek członka
FoxHound. Nie potrafiliśmy uwierzyć naszym oczom, kiedy Dual Shock trząsł się na
jego polecenie. Bez problemu czytał nam memorkę, co pozwalało stwierdzić mu,
że lubimy Castelvanię. Najlepszym zagraniem było zmienianie nam kanału w
telewizorze na inny, zwany, bądź co bądź HIDEO.
4. Warcraft 3 – Archimonde – Szef wszystkich szefów w
trzecim Warcrafcie. Demon/kosmita z innego wymiaru, dla którego kłopoty
śmiertelników z Azeroth były trywialne. Wielki, potężny, nie do pokonania w
otwartej walce. Każdy, kto widział fragment, w którym niszczy miasto Dalaran,
mógł zwątpić w jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Jednak ci, którzy zdołali
obronić się przed jego armią przez trzy kwadranse, mogli zobaczyć, co go
zgubiło. W skrócie – nie przewidział, że jak w jednym miejscu zbierze się
dziesięć pierdyliardów ogników, to i takiego kozaka rozniosą. No, to skoro
spoilery mamy za sobą, to możemy wam pokazać jak to się stało!
3. Batman Arkham Asylum – Poison
Ivy - Taka zielona franca z oczojebnymi włosami, której Batman musiał stawić
czoła jako kolejnemu bossowi w Arkham Asylum. Potyczka była całkiem spoko, mimo
że Poison Ivy poszła na łatwiznę i zamiast stanąć przed Batmanem jak równa z
równym, to zachciało jej się kontrolować jakiegoś zielonego chwasta z dość
okazałymi ząbkami. Jednak co to dla Batmana, użył swojego bataranga i pokazał,
że działa lepiej niż Roundup.
Źródło: http://batman.wikia.com/wiki/File:Poison_ivy_arkham_asylum.jpg
2. Silent Hill – Piramidogłowy - Niesamowity efekt uzyskany przez, zdawałoby się, prostą kombinację trzech
elementów: trupioblady facet ubrany w rzeźnicki fartuch + figura geometryczna na
głowie + przerośnięty nóż pożyczony chyba od Cloud’a z FFVII. Tak stworzona
kreatura jest manifestacją emocji naszego głównego bohatera i pojawia się, aby
go ukarać. Każde spotkanie z nim przyprawia o gęsią skórkę i jest jeszcze długo
pamiętane i wspominane.
1. Portal – GLaDOS – Sztuczna inteligencja pozbawiona (fizycznie)
skrupułów moralnych. Wymordowała wszystkich pracowników kompleksu badawczego. Przez
całą grę słyszymy jej głos, by na końcu poznać ją „osobiście” i uczynić świat
nieco lepszym miejscem. A przynajmniej pozbawionym maniakalnego, obdarzonego
makabrycznym poczuciem humoru, programu. Już dla samej GlaDOS warto zagrać w
Portal, grę poniekąd wybitną. Jakby tego było mało – na pożegnanie raczy nas
piosenką…
Źródło: http://lordya314159.livejournal.com/34741.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz